piątek, 3 października 2014

ŚNIADANIE po KRAKOWSKU - "CHARLOTTE".




Zgodnie z obietnicą z ostatniego krakowskiego śniadaniowego postu dziś będzie o CHARLOTTE na Placu Szczepańskim. 


Była niedziela i było dość tłumnie. Wnętrze jest bardzo duże, w sumie mogłaby być tu stołówka :), ale jedzenie śniadania kojarzy mi się z kameralnością, dlatego wybraliśmy miejsce na POLU, jak to się u nas mówi (pozdrawiam purystów, albo raczej PURYSTKI językowe). Tyle o otoczeniu, a teraz o samym jedzeniu, chociaż SMAK to nie tylko to co jemy, ale i też to, co widzimy. 

W porównaniu z sąsiadami z Le SCANDAL komfort jedzenia został ograniczony przez małe stoliki, które sygnalizują że właściciel postawił na ilość. Stolik śmiało mieści dwie kawy i cukierniczkę, dalej już będzie gorzej. No ale nie zrażeni trudnościami zdobywszy miejsce przy stoliku (uwaga! nie będzie to proste w weekend) zamówiliśmy śniadanie. Postawiliśmy na różnorodność,  obok standartowego zestawu Charlotte, zamówiliśmy sery francuskie. W cenę wliczona jest herbata, kawa lub sok - do wyboru. A teraz będzie najważniejsze ! CZEKOLADA własnego wyrobu, w wersji klasycznej i białej. Jak ktoś lubi śniadania na słodko to poezja :) A propos czekolady doszła do mnie informacja - z pierwszej ręki - jak to jeden z klientów zjadł ku zdziwieniu obsługi :) cały nowiusieńki słoik. Do dna. Pewnie mu smakowało :)

W sumie zapłaciliśmy mniej niż w Le SCANDAL. Zamnknęło się to 46 zł za dwie osoby, za bardzo różnorodne śniadanie. Na pewno ze względu na przygotowywane przez lokal pieczywo i czekoladę jest to bez wątpienia WYJĄTKOWE miejsce w Krakowie. Warte spróbowania i zniesienia ewentualnej ciasnoty, z atrakcjami w postaci, jedynej w tej całej masie siedzących tam obcokrajowców - Rodaczki palącej papierosa za papierosem, zapewniając nam i innym dodatkowe zmysłowe wrażenia…. Ech.

I tyle o CHARLOTTE, następnym razem będzie o moim ulubionym - jak dotąd - miejscu, w którym lubię czasami odrywać się od monotonii niedzieli i z bliskimi razem skupić się po prostu na BYCIU RAZEM, bo w końcu TO JEST NAJWAŻNIEJSZE. Prawda ?

A Charlotte…. no cóż, CHARLOTTE SOMETIMES ;)





POZDROWIENIA Z KRAKOWA.











7 komentarzy:

  1. średnio zdrowo, ale raz na jakiś czas można

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakiej marki jest twoj żakiet. Piękny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nawet nie wiedziałam, że Charlotte jest też w Krakowie. Czy tam, podobnie jak w Warszawie, jest to mekka wszelakiej maści hipsterów? :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo ze się nie znamy to czytając Twojego bloga mam wrażenie ze Cię poznaje. Bardzo ciekawie tu, w prawdzie trafiłam tu przypadkiem ale będę teraz zaglądać. Masz piękne włosy. Gratuluje chęci tworzenia bloga. Czy jest możliwość jakiegoś kontaktu z Tobą? Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń